A CIEBIE NIE MA…mojemu Bratu w 5 rocznicę śmierci

GDY  TWOJE  ŻYCIE  ZGASŁO
TO  TAK – JAKBY SŁOŃCE  ZASZŁO –
ZASŁONA  ŻYCIA…SIĘ  ROZDARŁA…
A  SERCE…PĘKŁO  NA  PÓŁ..

ŻYCIA  MU  NIE  WRÓCISZ

Choćbyś przeniósł góry,
choćbyś rozgonił chmury,
a piasek pustyni,
w kamienie zamienił…
Życia  mu  nie  wrócisz…
Choćbyś zgasił słońce,
związał początek z końcem,
choćbyś wody w oceanach zmierzył,
i całą ziemię wzdłuż i wszerz przemierzył…
Życia  mu  nie  wrócisz…
Choćbyś gwiazdy pozdejmował,
a wszystko, co zapisane,
zaczął pisać od nowa,
choćbyś wieczór zamienił w poranek…
Życia  mu  nie  wrócisz…
Tylko pustka…ciszą się odzywa wokół…
Jej bezdźwięczne kroki,
brzmią w tobie…
Drzwi  jutra…zamknięte…

POZA HORYZONT GWIAZD…

– POZA  HORYZONT  GWIAZD…

Słowa poety… wolne
są  jak  wiatr…
Chociaż czasem przesłonięte,
jak niezapominajki polne,
rosnące wśród traw.
Wzbijają się i ulatują,
na archipelagi książek.
Na kartach niezapisanych
siadają – tworząc własne historie –
Trwają tam…całe wieki,
kołysane melancholią człowieka.
Odmierzają czas
i odciskają ślad…
w umysłach ludzi,
którzy spragnieni słów,
biorą do ręki książkę
i wędrują samotnie…
Poza  horyzont  gwiazd.
Poza  cały  wszechświat,
wrażeń  niezapomnianych.
Tam… dokąd wiedzie ślad…
myśli – ręką poety spisanych –

URBI ET ORBI…

BOŻE  CIAŁO

Pobłogosław Panie – każdego człowieka –
… Urbi  et  Orbi…
Pobłogosław na wieki,
każdy zakątek na ziemi.
Bo dziś…świat się chwieje…
bez  Krzyża – chce iść dalej –
Dziś świat – nie patrzy, co się wokół dzieje –
A przecież… Wolność mierzy się krzyżami…
I Polska… krzyżami jest naznaczona…
od Bałtyku – przy stoczni –
po krzyż – na Giewoncie –
Walka o Wolność – nigdy nie jest skończona –
I tylko krew…
wszystkich Polaków wie…
Jaką  Drogę Krzyżową – Polska przeszła –
i dla zniewolenia – głośno woła – NIE !
… Boże…
Połóż… na mej Ojczyzny Progu…
Prawdziwą  Wolność !
Bo – Prawdziwa Wolność – jest tylko przy Bogu…
I ocal nas Panie !
Zachowaj nas Panie !
Tylko z Tobą – Polska Powstanie…

NIKT NIE WIE…

NIKT  NIE  WIE…

Twój czas…
Codziennie inny ubiera płaszcz,
a ciebie…w inny owija szal,
choć może tego nie zauważasz,
zapatrzony w dal.
Jednego dnia…
Z uśmiechem idziesz przez życie,
drugiego zaś…
łzy z oczu płyną skrycie.
Nocą, gdy kładziesz się spać,
twój czas…odpina guziki…powoli
zdejmuje swój płaszcz,
do innej przygotowuje cię roli
i w inny owija cię szal.
Co się jutro wydarzy – nikt nie wie –
tylko twój czas – który idzie obok ciebie –
Zna…wszystkie zdarzenia…
Ale nawet on…nie śmie nic zmieniać…

POWIAŁ WIATR…PRAWDY…

POWIAŁ  WIATR… PRAWDY…

Ich śmierć…była dopełnieniem…
Mordu sprzed – 70 – lat…
Bo  Oni…stamtąd zawołali…
Za Prawdę – życie oddali –
I powiał – znad Rosji…Prawdy wiatr
i wszystko zmienił.
O  Katyniu – dowiedział się cały świat –
Jak straszny okup,
Polska zapłaciła…
By cały świat ujrzał,
co  Rosja  zrobiła.
Jaki los – Polakom zgotowano –
Ilu ludzi – wymordowano –
Ile serc ludzkich – złamano –
Ile istnień – zapomnianych –
Ile kości spopielałych…
W Rosyjskiej ziemi zostało.
Nad  Ich  mogiłami…
dzisiaj rośnie las…
Bo swój ślad,
dawno zatarł czas…

NOWY KATYŃ…

…NOWY KATYŃ…

Przybyli do Smoleńska…
by uczcić ofiary…
I stanąć na tym miejscu
kaźni, gdzie żołnierska leży brać.
Lecz nowej ofiary zażądał
… złowrogi  świat…
by wreszcie zrozumiał nasz kat
i ujawnił wszystko…
Po nazwisku…nazwisko…
Przybyli do Smoleńska,
by zapalić świecę
i skłonić swą głowę,
za całą brać żołnierską.
W pobliżu lasu Katyńskiego…
przeżyli – Katyń  nowy –
Żaden z nich…nie był
na śmierć gotowy…
Dziś…spotkali się wszyscy,
razem z żołnierzami…
Tam…na niebiańskich pastwiskach…
Gdzieś…ponad nami…

TY… PIERWSZA WIDZIAŁAŚ…

TY… PIERWSZA  WIDZIAŁAŚ…

Jak ciężką próbę przeszłaś – Maryjo –
Jak straszny miecz boleści,
przeszył Twe serce…
Gdy patrzyłaś, jak oprawcy i mordercy,
nad Synem się pastwili…
Jak do Krzyża – Go przybili –
Pierwsza widziałaś…
Jak był opluwany i ubiczowany.
Pierwsza widziałaś,
jakie odniósł rany.
Jak Krew drogocenna,
strumieniami się lała…
Ty pierwsza widziałaś,
a serce Twe – z bólu zamierało –
Choć dawno wiedziałaś, że
tak stać się miało.
W milczeniu…bez skargi…
razem z Nim konałaś.
A zbielałe wargi,
już nic nie mówiły.
Tylko oczy – pełne łez –
z niedowierzaniem patrzyły,
na konanie Syna.
Gdy…trzecia wybiła godzina…
i wypełniło
się to…co zapisane było…
Gdy  Jezus zawołał – ostatni raz –
słońce straciło – swój blask –
Ziemia zatrzęsła się,
jak kruchy stół,
a zasłona śmierci…rozdarła się na pół…

W POSZUKIWANIU – PAMIĘCI JP II –

W  POSZUKIWANIU…

Pan – nam Go nie zabrał –
chociaż wziął – do Siebie –
Jego  Duch…
pozostał tu,
na całej ziemi…
Mijają kolejne lata,
od Jego śmierci…
A rzeka ludzi płynie,
wartkim strumieniem,
z całego świata…
Do krypt Watykanu,
w poszukiwaniu jednego…
Grobu  – Jana Pawła II –
By tam – Jemu się pokłonić –
łzę tęsknoty uronić…
Do zimnej płyty – przytulić twarz –
i cicho wyszeptać… Ojcze nasz…

WSZYSTKO SNEM JEST…

JAK  ZE  SNU SIĘ  ZBUDZIĆ…

Jak zamienić – smutek w radość –
a strach w odwagę…
Jak ze snu się zbudzić…
kiedy się tylko wydaje, że
wszystko…snem jest…
Jak skruszyć mury – dzielące ludzi –
Jak skończyć- rozmowy niedokończone –
i jak rozpoznać, w którą iść stronę…
Jak znaleźć – środek złoty –
na wszystkie zmartwienia i kłopoty…
Jak zmienić niemożliwe,
by możliwym się stało…
Jak otworzyć oczy…
żeby wszystko widziały.
Jak sercu powiedzieć…by kochało…
Podobno – niebo jest na wyciągnięcie ręki –
a marzenia – dodają skrzydeł –

POMIĘDZY KROPLAMI DESZCZU…

– Pomiędzy  kroplami  deszczu –

Zamykając oczy…biegniemy
pomiędzy kroplami deszczu…
Zgarniając po drodze,
pojedyncze promyki słońca.
Czasem jeszcze,
szczęśliwe chwile łapiemy
i tańcząc na krawędzi życia…
Następne drzwi zamykamy,
myśląc, że życie całkiem zmieniamy,
robimy krok…donikąd…
W horyzont życia wpatrzeni,
czasem nie wiemy,
dokąd mamy iść.
W radości poranka,
budzą się w nas – wieczorne tęsknoty
i przewlekamy…melancholii nić,
przez księżyca – srebrną poświatę –
Nasze myśli…wylewają się
poza brzeg świata
i biegną…ku pachnącym ogrodom,
z rozgadanym świergotem ptaków,
posyłając uśmiech…niewidzialnym ustom…
odbitych w lustrach
…jezior…