JAK WIELE DNI…

JAK WIELE DNI…
Jak wiele ulic przed nami,
jak wiele dni i nocy,
jak wiele myśli…
Twój ciepły dotyk
i zdumione oczy…
Jak wiele gór,
które zdobyć trzeba,
a jak nie zdobyć
to przynajmniej wierzyć…
Jak wiele chwil
w kolorze nieba
i takich… które ominąć należy.
Jak wielu ludzi
poznamy w swym życiu,
jak wiele sumień
zdołamy obudzić…
Ile wichrów i burzy
przyjdzie nam zobaczyć…
Ile płatków róży
rozsypać nad światem,
by człowiek człowiekowi
nie wilkiem był – lecz bratem

PO BRZEGU MYŚLI…

PO BRZEGU MYŚLI…
Wzrokiem dotykam liter
postawionych na bielutkiej kartce
czytam i czytam…
Po brzegu myśli błądzę
do chwil szczęśliwych powracam.
Do tej cudownej magii
co życiem się zwie,
puszczam wodze wyobraźni
w której wiara czyni cuda,
że wszystko ma sens
i wszystko musi się udać…
Trwamy tak w nieskończoności życia
używamy tych samych okoliczności
… co wczoraj…
By się zatrzymać
… w tym samym punkcie
ironicznej rzeczywistości…
sprowadzającej nas
… na dno..