Mojemu mężowi…w dniu urodzin.

–  Ukołysz  mnie… –

Ukołysz mnie do snu…

na poduszce – z marzeń –

Wymaż z serca…z myśli,

tysiąc przykrych zdarzeń…

przyślij ukojenie i…

zabierz zwątpienie.

Z bezkresną ciszą…

ukołysz mnie do snu…

z ramion Twych…kołyskę zrób.

Bo za Twym dotknięciem,

świat się zatrzymuje…i

wyłącza czas…

tyle jeszcze marzeń,

pozostało – w nas –

I w gwiezdnej pościeli…

niech się wszystkie zdarzą.

Z tęczą – w ramionach –

ukołysz mnie… do snu…

Gdzie Jesteś…? mojemu Bratu – w II – Rocznicę śmierci

Gdzie Jesteś ?

 Gdzie Jesteś – Mój Bracie ? – Gdzie Jesteś ? Pustka za Tobą, co duszę rozdziera W mym sercu zagościła. Gdzie Jesteś ? – Mój Bracie ? W których przestworzach szybujesz ? Po Tamtej stronie życia Nagle się znalazłeś. Śmierć nam Ciebie znienacka zabrała. Niczym wróg zdradziecki Z Życia Cię wyrwała. Przez rozedrgane powietrze od krzyku Ojca i Matki. Od płaczu Żony i kwilenia dzieci i Sióstr Twoich rozpaczy. Przez to powietrze przejść musiałeś… Do Doliny Śmierci Odwrócić się od wszystkiego i … Wszystkich, co tutaj kochałeś „ Idź z lekkim sercem ”-„ Ku Światłu ” Wybacz nam wszystko to – – co złe było – Wybacz swym winowajcom – co krzywdę wyrządzili – I wybacz Sobie – to wszystko – Co mogłeś zmienić w Swym życiu A nie zmieniłeś … Tak widać być miało … Idź – i niczego nie żałuj ! Idź z lekkim sercem – „ Ku Światłu ” Na nic się nie oglądaj. Z głową poniesioną Spójrz Bogu w oczy – z godnością – Jesteś Jego dzieckiem A Bóg jest miłością. Już dawno Ci wybaczył, Gdy za nas umarł na krzyżu i Czeka na Ciebie. Więc Go się nie lękaj ! I w Jego ramiona idź śmiało ! Tak widocznie krótkie – Twe życie być miało – A tu na ziemi … – Po Tobie – Została tylko mogiła … Grubo kwiatami zasłana, Jak kołderka Cię otuliła A my … stając nad nią Do Boga wznosimy wołanie : „ Daj Mu wieczne odpoczywanie ”

Twoja siostra

Zachwyć się…życiem

–  Zachłyśnij  się  życiem  –

Zachwyć się życiem…

Zachłyśnij się – Nim – od nowa.

Przecież  marzysz – o tym skrycie…i

na wszystko bądź gotowy.

co przyniesie życie.

Chwyć to…co daje Ci los…

niech – radość – śmieje się w głos,

a – miłość – swym szalem owinie…

o drżenie serca przyprawi.

Z – miłością – nigdy nie zginiesz,

na – ląd szczęścia – Cię zaprowadzi.

I nie bój się – tak żyć –

bo życie…jest pełne pięknych chwil.

Złap – Jego srebrną nić -…i

zatańcz w – Nim – jak motyl…

zawiruj – jak liść na wietrze –

Zachłyśnij się – Swoim życiem –

jak…górskim rzeźkim powietrzem…i

Żyj…po prostu…Żyj.

 

MIJA ROK…

Już rok…zakreślił koło,

jak jestem razem z Wami…i

wszystkim z blogu – Przyjaciołom –

mówię – Jesteście  Kochani –

Wszystkim, oraz każdemu z osobna…Dziękuję za to, że

Byliście…Jesteście…mam nadzieję…Będziecie, i…

zechcieliście czytać – moje wiersze.

Dziękuję mojemu synowi – Wiktorowi – który namówił mnie…

i założył bloga.  Dominice…na którą zawsze mogę liczyć.

Ten wiersz – dedykuję  Wam wszystkim.

–  WARKOCZ… ŻYCIA –

Codziennie łapię promyki,

i zaplatam – w warkocz życia…

z niedojrzałości…przechodzę w dojrzałość i

wytrącam – nie wytrącone jeszcze…złe uczucia,

powierzchownie rozczesując warkocz…

I zaplatam od nowa, łączę

radość z euforią…przyjaźń w miłość,

ale nieraz się wszystko poplącze,

zmiesza – śmiech z płaczem –

a radość – z rozpaczą –

Zaplącze się – zazdrość z miłością…i

rzeczywistość – ością,-

w gardle staje…

A ja…wciąż nowe promyki dodaję…

rozczesane i ułożone zaplatam.

Z nieśmiałości – przechodzę w śmiałość –

codziennie oglądam całość,

swej pracy, – usuwam złudzenia – i

– marzę  skrycie…

by wreszcie wszystko – pięknie zapleść…

Bo przecież…to  jest  moje  życie…