MOJEMU BRATU – w rocznicę śmierci…

 BEZ  CIEBIE…

Byłeś…każdego przyjacielem…
dawałeś z siebie wszystko,
nie patrząc, że inni
dawali tak niewiele.
Już sześć lat…
bez Ciebie biegnie
nasze życie…
i biegnie cały świat.
Strumienie łez się wylały,
oczy wszystko wypłakały.
Czas…ukoi żal i rozpacz,
co serce rozdarła…
Przychodziły takie dni, gdy
w swej rozpaczy…byłam
jak na wpół umarła…
Jakby ktoś…mi wyrwał serce…
Jakby ktoś mi duszę skradł.
Bez Ciebie…
zupełnie inny był świat.
Inna była zieleń drzew
i nawet słońca blask zbladł…
Jakby ktoś zgasił wszystkie
gwiazdy na niebie
…zupełnie inny był świat
…bez Ciebie…
Dziś wiem, że…
żadna rozpacz, smutek i żal,
niczego nie zmienią,
choć rozwiały się i opasały świat
…jak dymy jesienią…

ZŁOTE ŁANY…

ZŁOTE  ŁANY…

Lato – dorodne kłosy kołysze –
szeleszcząc, rozgarnia ciszę…
Pod ręką wiatru,
szumią złote łany,
w ciepłym powietrzu
przez słońce rozgrzanym.
O brzasku słońca nad ranem,
są jak bezkresne,
srebrzyste oceany…
W dolinach leniwie falujące,
świeżym chlebem pachnące,
w białej rosie skąpane,
jakby uczesane…
Gdy żniw doczekają,
pod ręką żniwiarza,
ziemi się kłaniają.
I chociaż skoszone,
są zadowolone, bo…
świeżego chleba
wszystkim jest potrzeba.