CZAS NA ŚWIT…

CZAS  NA  ŚWIT….

Świt…wibruje dźwiękiem
śpiewających ptaków
i rozkołysanych kielichów kwiatów…
Szmerem traw, delikatnie
poruszanych wiatrem,
cichą muzyką spadającej rosy.
Gwiazdy złotookie
z uśmiechem przeglądają
się w potokach.
A czas…jak krople wody
na ziemię spada…
I rusza przed siebie
…niby kaskada…
Z figlarnym uśmiechem troski
na nasze ramiona zakłada
i cieszy się, i spieszy,
marzeniami kołysze
i nagle wpada
w pełną melancholii ciszę….
…choć płynie dalej…

3 thoughts on “CZAS NA ŚWIT…

  1. Brzechwa JanPrzyjście lataI cóż powiecie na to,Że już się zbliża lato?Kret skrzywił się ponuro:- Przyjedzie pewnie furą.Jeż się najeżył srodze:- Raczej na hulajnodze.Wąż syknął: – Ja nie wierzę.Przyjedzie na rowerze.Kos gwizdnął: – Wiem coś o tym.Przyleci samolotem.- Skąd znowu – rzekła sroka -Nie spuszczam z niego okaI w zeszłym roku, w maju,Widziałam je w tramwaju.- Nieprawda! Lato zwyklePrzyjeżdża motocyklem!- A ja wam to dowiodę,Że właśnie samochodem.- Nieprawda, bo w karecie!- W karecie? Cóż pan plecie?- Oświadczyć mogę krótko,Przypłynie własną łódką.A lato przyszło pieszo -Już łąki nim się ciesząI stoją całe w kwiatachNa powitanie lata.

  2. Brzechwa JanPrzyjście lataI cóż powiecie na to,Że już się zbliża lato?Kret skrzywił się ponuro:- Przyjedzie pewnie furą.Jeż się najeżył srodze:- Raczej na hulajnodze.Wąż syknął: – Ja nie wierzę.Przyjedzie na rowerze.Kos gwizdnął: – Wiem coś o tym.Przyleci samolotem.- Skąd znowu – rzekła sroka -Nie spuszczam z niego oka w zeszłym roku, w maju,Widziałam je w tramwaju.- Nieprawda! Lato zwyklePrzyjeżdża motocyklem!- A ja wam to dowiodę,Że właśnie samochodem.- Nieprawda, bo w karecie!- W karecie? Cóż pan plecie?- Oświadczyć mogę krótko,Przypłynie własną łódką.A lato przyszło pieszo -Już łąki nim się ciesząI stoją całe w kwiatachNa powitanie lata.

Skomentuj ~mariola Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *