ŚWIT…
Lekkim podmuchem wiatru,
zbudził się las o świcie…
Uśmiechnięta tarcza księżyca,
patrzyła na ukłon traw,
które wiatrem splątane,
całe w pląsach rozkołysane…
Na pożegnanie nocy,
wokół siebie rozrzucały
korale z rosy.
Niby perły – na ziemię spadały,
lądując miękko na mchu
od rosy białym…